May the 4th be with you, czyli soiree Star Wars

Na 4 maja jak każdy fan Gwiezdnych Wojen wie przypada dzień celebracji sagi. Z racji tego, że to była środa, dla mnie pracująca i nie mogłam jechać ani do Tuluzy, ani do Bordeaux, żeby zobaczyć i świętować z poprzebieranymi fanami postanowiłam zorganizować razem z Dalilą małe soiree w naszej rezydencji. Jeśli temat jest dla mnie znany i lubiany potrafię się w niego zanurzyć do końca. I tak był tym razem. Latałam szczęśliwa, że udało się ogarnąć coś fajnego w krótkim czasie i zachęcić do uczestnictwa kilka innych osób i na zakończenie obejrzeć VII część :)
To był bardzo dobry dzień.
bystre oko dostrzeże misterne, niestety nieco nieudane dekoracje na moich gwiezdnych babeczkach, na szczęście były dobre

atrakcje: można było zamienić się na chwilę w mistrza Yodę <3 i byli chętni! do tego Yodamole do skosztowania i dla tych co się nudzili Gwiezdne labirynty i zagadki 

tutaj z kolei ja próbuję rozwiązać labirynt, ten akurat bez powodzenia 

I punkt wieczoru- pizza Sokół Millenium zrobiona przez Dalilę <3

Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.