dwudziesty szósty

by 15:53
# szukam, gubię się, na chwilę znajduję chwilę wytchnienia 








Jak przeżyć na weselu będąc introwertykiem? - mini poradnik

by 22:59
Ostatni raz na  weselu byłam jakieś 12 lat temu, byłam jeszcze smarkiem. Nie za dużo pamiętam. Przeżyłam. W ubiegły weekend miałam okazję uczestniczyć w ślubie i weselu mojej koleżanki, to pierwsza tego typu uroczystość poza rodzinna. 
Jako,  że naturę mam introwertyczną sama myśl o takim skupisku ludzi (w większości nieznajomych), o biesiadnej, disco-polowej muzyce i small talkach z prawej i z lewej napawała mnie niechęcią. Dużo uprzedzeń w głowie było odpowiedzialne za taki obraz rzeczy. 
Jak to się stało, że przeżyłam?
Mam kilka przemyśleń potwierdzonych obserwacjami.
1# Przygotuj się na taki wyczerpujący dzień i noc. Uratowało mnie to, że praktycznie cały piątek "ładowałam się", w pracy byłam sama, a wieczorem rysowałam i oglądałam sama "Hobbit: Bitwa pięciu armii". 
2# Pozostań w zgodzie z sobą. Jeśli już jesteś pośród ludzi to nie udawaj, tylko śledź swoją ścieżkę. Nie daj sobie wmówić, że coś trzeba, lub tak wypada, tylko dlatego, że wszyscy na około tak robią. Typowe weselne zabawy uważam za żenujące i nie miałam w planach w nich uczestniczyć. Ktoś może powiedzieć, że nie umiem się bawić. Niech mówi, ma do tego prawo, ja mam prawo decydować co chcę, a czego nie chcę robić. Całe szczęście, że w tym przypadku takich zabaw praktycznie nie było. 
3# Regeneruj się w trakcie imprezy. Na początku zrób research gdzie ewentualnie byłoby miejsce, żeby posiedzieć samemu bez natknięcia się na innych gości i korzystaj jak tylko słupek energii zacznie spadać. Często sale są "wyposażone" w ogród i ławeczki - i to naprawdę mi pomogło! Ratuje przed najgorszymi "hitami" weselnymi i ładuje baterie. 
4# Pogratuluj sobie przeżycia. Jaka ja byłam dumna z siebie! Bo nie dość, że żyję to jeszcze dobrze się bawiłam! Pozwoliło mi to na obserwację siebie w trudnej sytuacji oraz na wyciągnięcie wniosków. Prawdą jest również to, że na poprawinach nie dałam już rady. Potrzebowałam dłuższej regeneracji, o tańcach nie było mowy, a i nawet o uśmiech było trudno. Mimo to jestem z siebie bardzo zadowolona. :) Są nadzieje na przyszłość!












Obsługiwane przez usługę Blogger.