Pireneje


Wypad z Dalilą i Camille w Pireneje uznaję za jak najbardziej udany. Słońce nie było dla mnie zbyt łaskawe, bo wróciłam z czerwonym dekoltem i ramionami, ale za to jaka szczęśliwa. Najwięcej radości sprawiły mi owce i białe, biało biszkoptowe krowy, które łaziły sobie gdzie chciały. 
Istnieje duże prawdopodobieństwo, że to był mój ostatni w najbliższych miesiącach wypad w Pireneje. Od września przenoszę się nad wodę. Może być ciekawie biorąc pod uwagę fakt, że nigdy w takiej lokalizacji nie mieszkałam. 



























Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.