Elias - newborn photoshoot

Pierwszy raz miałam okazję zrobić sesję noworodkową. Nie było łatwo współpracować z małym, który nie mnie nie rozumie. Ja jego z resztą też z ledwością rozumiałam. Zmęczona poprzednim wieczorem, zaczłapałam się na pociąg o 7 rano, żeby za dwadzieścia dziewiąta wysiąść na dworcu w Tuluzie. Pogoda ostatnio jest wredna. Pada, wieje, jest szaro. Do tego moja ledwo co dysząca parasolka skończyła swój żywot w piątek w drodze powrotnej z biblioteki -.- Parfait. Na zdjęciach dałam z siebie wszystko co mogłam. Po zdjęciach nie byłam zbyt zmotywowana, żeby pospacerować i nawet myślałam już, żeby wrócić pociągiem po 14, ale po przeanalizowaniu sytuacji zostałam. Zwiedziłam jedno muzeum, które nie jest tym z tych obleganych. Skąd wiem? Bo byłam jedyną zwiedzającą w sobotnie popołudnie :) co akurat wcale mi nie przeszkadzało. Popołudniową herbatę wypiłam w niesamowicie sympatycznej restauracjo-kawiarni, którą odkryłam kilka tygodni temu. Tym razem postawiłam na the noir carmel - czarną herbatę aromatyzowaną karmelem i orzechami laskowymi. Mniam... Zmęczenie dawało coraz mocniej znać, więc poszłam na pociąg trochę wcześniej. Spóźnił się. 25 minut. Później stał 15 minut w Isle Jourdain. Później maszynista ogłasza, że do Auch ten pociąg nie dojedzie i zatrzyma się trzy stacje wcześniej. -.- Może będzie bus. Albo następny pociąg. Ostatnia stacja. Ogłasza, że jednak jedzie do Auch. Obserwuję to wszystko, a z mojej twarzy można wyczytać wyraz obojętności, bo nie mam siły na nic innego. Ale w końcu jestem o 20 w pokoju. Dojadam zupę i biorę gorący prysznic, bo zmarzłam. Powieki jakieś ciężkie, ale nie daruję sobie jak nie zajmę się chociaż częścią zdjęć :)


















3 komentarze:

  1. bardzo fajne! :) szczególnie b&w

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie było to łatwe zadanie! pierwszy raz taką noworodkową robiłam, ale nie jestem w pełni usatysfakcjonowana, szkoda, że mały nie zasnął.
      Większość wygląda lepiej w czarno-bieli, ale dziecko to mi się kojarzy z taką radością i nie mogłam zrobić wszystkiego w szarych barwach ;)

      Usuń
    2. ja jeszcze nie miałam okazji...no! poza chrześnicą, ale brak warunków, czasu itd. więc to całkiem co innego, aczkolwiek! ciężka to dla mnie sprawa z takim maluchem... zobaczymy, jestem właśnie w trakcie umawiania zdjęć dla bobasa, niestety już ma chyba troszku ponad miesiąc więc nie będzie tak łatwo jak w takim kilkudniowym

      Usuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.