sobota z różą wiatrów

Na początku września, praktycznie zaraz po przyjechaniu do Auch zapisałam się do stowarzyszenia Rose des vents (pl. Róża wiatrów). W tej chwili jestem już po pierwszych zajęciach z hiszpańskiego (na drugie niefortunnie nie dotarłam), pierwszych zajęciach z tańca afro-kolumbijskiego i po wspaniałym dniu dla nowych członków organizacji, który miał miejsce w sobotę. Spędziliśmy wszyscy bardzo miło czas od rana do samego wieczora. Zostałam nadwornym fotografem stowarzyszenia i zamierzam też pomóc w stworzeniu strony internetowej (wykształcenie na papierku potwierdzone przecież mam ;) ) i w organizacji joggingu, jeśli znajdzie się chętna grupa. Rose de vents jest dokładnie tym czego mi trzeba! Dużo możliwości rozwoju własnego oraz szanse na pomoc innym. Po kilku przemyśleniach jednak stwierdzam, że nie dam rady się we wszystko angażować (też mi odkrycie), więc najpewniej z tańców zrezygnuję (tak jako kłoda drewna nie będę sobie zbyt dobrze radzić z salsą). Nie chcę też, żeby to przysłoniło mi inne sprawy nad którymi mam się tutaj skupić, czyli mój projekt EVS- przede wszystkim, a obok jeszcze zaangażowałam się w tworzenie gazetki dla Le Noctile- czyli rezydencji/oberży w której mieszkam. I nagle może się okazać, że trzy dni wolne w tygodniu mogą nie wystarczyć na wszystkie dodatkowe sprawy którymi chciałabym się zająć.
Nasze spotkanie uwieczniłam na zdjęciach (po kryjomu też zrobiłam kilka portretów).
a i niech wam tu Keaton Henson śpiewa








najblizsze jezioro, jakies 20 minut od Auch






urocze <3



jak dla mnie super przyklad marketingu (po lewej byl sklep z produktami do dziergania)



niektorzy odplyneli przed koncem wycieczki w kraine Snow


Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.