Auch
EVS
wolontariat
wolontariat europejski
Wpis numéro 100 - ostatni dzień w pracy podczas mojego wolontariatu
Przyjechałam do Auch 31 sierpnia. Od tego czasu wydarzyło się
wszystko. Może nawet więcej. Tyle rzeczy ile się tu nauczyłam, tyle
osób, tyle różnych osób, które stanęły na mojej drodze, a każda w jakimś
stopniu odbiła się na mojej osobie. Mój mały umysł w zasadzie jeszcze
tego nie zrealizował, że jutro budzik, który normalnie dzwoni o 7 rano
nie będzie potrzebny. Że nie będę miała okazji już nigdy pomóc Gaborowi w
drukowaniu zdjęć pociągów, Merkel czy uchodźców, że Francis mnie już
nie poprosi o wysłanie maila lub o zamówienie butów, że nie będę się już
śmiała z użytkownikami cyber bazy, że nie spotkam się z ekipą, że ...
Czerwiec zleciał tak szybko, że nie przygotowłam się na pożegnanie. Tak
bardzo tkwię teraz w teraźniejszości, że ciężko mi ruszyć nawet myślami
do przodu. Z wielkim trudem przychodziły mi dotychczasowe rozmowy
kwalifikacyjne. Ciężko mi się też wyobrazić w La Rochelle czy w Rodez.
Jeśli miałabym wskazać jakąś wadę wolontariatu europejskiego to było by to: jesteś gdzieś przez czas na tyle długi, że zaczynasz się przyzwyczajać i wiesz że, późniejsze życie nie będzie już takie samo. Jak dobrze, że wierzę, że najlepsze jeszcze przede mną.
Zawsze jest najlepsze przed nami.
Zawsze.
Do końca.
Post a Comment